Mamy taka pacjentke: lat 50, po dwoch maloinwazyjnych zabiegach kregoslupa (IDET i stabilizacja PLIF), ktora twierdzi ze w sumie to "mnie plecy nigdy nie bolały", u której dzień w dzień występują wg niej niesamowicie bolesne skurcze pasma mięśniowego w lewym udzie, czemu nie towarzyszą żadne inne objawy ani deficyty neurologiczne. Bad. laboratoryjne (elektrolity, morfologia, OB, CRP) w normie. MRI kręgosłupa - bez cech uszkodzeń struktur nerwowych.
Dostaje: miorelaksanty, amizepin, opipramol, a wg niej "napad" ustępuje tylko i wyłącznie po diclofenacu i.m. Kiedyś stosowała Transtec - wg niej bez zadnego efektu.
Co o tym sadzicie??