Uczuleń ciąg dalszy...
Jak widać mam chyba wybitne szczęscie do uczulonych pacjentów :) (oby tylko nie do przeczulonych) ale do rzeczy:
znieczulałam pacjentkę nasiekowo citocartin 100 ząb 33. W czasie półgodzinnej wizyty w gabinecie podczas zakładania wypełnienia ja nie zaobserwowałam niczego niepokojącego. Natomiast kiedy pacjentka przyszła na kolejna wizyte 3 dni pozniej podała ze juz w trakcie wizyty i po wyjsciu z gabinetu odczuwała wg jej słow "jakby rosnacą kulę w gardle". Pacjentka z tych sympatycznych i w porzadku wiec czekała bo sadziła ze przejdzie - wiązała to odczucie z tym ze buzia była długo otwarta, pozycja leżąca, że slinociąg porządnie działał, wysuszyło śluzówkę itp. ale uczucie narastało, miała wrazenie dusznosci wiec w koncu trafiła na sor. Podobno dostała zastrzyk (adrenalina??)i po zebraniu wywiadu powiedzieli jej ze to uczulenie na znieczulenie stomatologiczne.
I tu moje pytanie i prosba o pomoc: czy faktycznie podejrzewać uczulenie na citocartin? (artykaina niby powinna byc najmniej uczulajacym znieczuleniem?) Co zastosowac przy nastepnym znieczuleniu? Mepidont? a moze "czystą" ligno? na razie po tamtej wizycie zrobiłam dwie c. atypica żeby sie troche pacjentka odstresowała po tamtej sytuacji ale teraz juz musze ją czyms znieczulic (leczenie bez nie wchodzi w gre bo pacjentka z niskim progiem bolowym)
Dodam jeszcze tylko ze przy zbieraniu wywiadu pacjentka nie podawała żeby kiedykolwiek wczesniej zdarzyło sie uczulenie na znieczulenia, a zawsze miała leczone zęby w znieczuleniu. U mnie bylo to trzecie znieczulenie, za kazdym razem był citocartin 100. Czemu tak nagle sie na niego uczuliła? Pacjentka młoda, nie obciążona zadnymi chorobami, na stałe nie zażywa żadnych leków
Access to the content of the website only for logged in doctors