Zaczeło sie ok 2 miesiecy temu. Pacjent zgłosił sie do mnie z naciekiem zapalnym w postaci guzka na skórze w dystalnej częsci podudzia lewego. Pacjent w wywiadzie, wypił juz swoje, pracuje fizycznie, co prawda negował uraz ale kto go tam wie. Może znieczulony nie poczuł. Obejrzałem, dalem amoksiklav. Nie było czasu na dywagowanie bo pacjent zaraz wyjezdzał do Francji na roboty. Doszly mnie słuchy, że we Francji trafił do szpitala. Co przed swietami potwierdzil sam zainteresowany, zjawiajac sie w gabinecie z plikiem papierów. Niestety wsrod rachunków, wynikow badan typu posiewy, rtg itp nie było karty leczenia szpitalnego. Co zreszta potwierdzil ziec pacjenta, rodowity Francuz. podobno maja napisac do szpitala, żeby im wydano kartę. Sam pacjent zreszta opuscil szpital na wlasne zadanie, zdaje sie wystraszony rosnacymi kosztami. Co do rozpoznania mam tylko zeznania pacjenta i jego ziecia. Obaj twierdza, ze to....... Leczeni jakie otrzymał pasuje do rozpoznania. Poniżej fotka. Zmiana nazwijmy ja pierwotna mniejsza niz 2 miesiace temu, za to pachwina lewa jak niżej