Konsylium24

korzeń w zatoce

Witam ponownie mądre głowy:)

Tym razem problem dotyczy mnie samej, borykam się z nim już dłuższy czas i właśnie stwierdziłam, że czas się poradzić.

10 lat temu miałam leczonego zęba (górna szóstka lewa) endodontycznie, od samego początku coś nie grało, bo ząb mnie bolał. Sprawę lekko mówiąc olałam, bo ból nie był dotkliwy. Jednocześnie leczyłam się z powodu przewlekłego zapalenia zatok (tylko antybiotykoterapia, bez płukania etc). Sprawy jakoś ucichły na ok. 8 lat. Jakieś 2 lata temu po grillu bodajże od rana bolał mnie lewy policzek, nie mogłam jeść po lewej stronie, ani nawet zacisnąć zęby, bo czułam okropny ból promieniujący od tego zęba przez policzek do oka. Poszłam do laryngologa, który zlecił TK zatok i przepisał Biseptol i Amoksiklav oraz Avamys. Antybiotyki średnio pomogły. W TK wyszedł stan zapalny obydwu zatok szczękowych ze znaczną przewagą w lewej oraz zapalenie zatoki klinowej lewej, zatoki czołowe niewykształcone, całkowicie niedrożne obydwa ujścia szczękowych, zarośnięte ziarniną, polip w lewej zatoce szczękowej. Laryngolog pado, żeby brać sterydy co najmniej 6 miesięcy i powinno przejść. Po 6 miesiącach zrobiłam 1 próbę odstawienia. W 3 dobie pod wieczór nagle zaczął mnie znowu boleć policzek z promieniowaniem tak jak wcześniej, do tego miałam zaczerwienioną mocno lewą połowę twarzy a jak próbowałam zasnąć to czułam tętnienie jakby znad tego zęba (mniemam, że nie mam tam podsłuchu:] ). Po kilku godzinach męczarni, połowie pudełka Ibupromu zatoki i Ketonalu, wzięłam Tramal Retard i padłam. Następnego dnia ból minął, wróciłam do sterydów. Takich prób odstawienia było kilka, za każdym razem działo się dokładnie to samo. Dodatkowo nad tą szóstką po kilku godzinach od wystąpienia bólu pojawiała się twarda kulka, cholernie bolesna z czopem ropnym, po 1-2 dniach pękała.Aha, a laryngolog powiedział też, żeby iść do dentysty chirurga albo szczękowego i wyrwać tego zęba bo sieje. A więc po roku zwalczania mojej fobii dentystycznej w końcu poszłam do miłej stomatolożki. Zleciła RTG celowane na tego zęba - okazało się, że korzeń tkwi w zatoce szczękowej, a ząb jest mocno zniszczony i sieje. Dała antybiotyki na 3 tyg i po tym czasie kazała się zgłosić na wyrwanie zęba z plastyką zatoki szczękowej. Po 3 tygodniach na miękkich kolanach poszłam do niej i wzięłam ze sobą to TK zatok. I stomatolożka nagle stwierdziła, że to nie korzeń szóstki, tylko siódemki tkwi w zatoce i nie ma mowy, żeby to siało i w ogóle jest git. Zęba mi zrobiła na nowo i tyle. Pół roku było cudownie, żadnego bólu, bez antybiotyków, bez flutikazonu, baseny, nie-baseny, zero czegokolwiek. I tu nagle po pół roku tak mnie walnęło na dyżurze, że myślałam, że mi głowę rozerwie. Zaraz z rana poleciałam do poradni laryng i tam lekarka mi powiedziała po zbadaniu, że to absolutnie nie wina zatok, że ząb dalej sieje i że widać ujście przetoki od strony podniebienia (wcześniej te 'ropnie' mi się robiły od wewnątrz, teraz od wewnątrz i zewnątrz). A więc po dyżurze udałam się do tej mojej stomatolożki, która po zbadaniu stwierdziła, że to nie wina zęba, tylko ewidentnie zatok. Przepisałam sobie doxycyklinę na 2 tyg i nawet się poprawiło. Od piątku znowu to samo, od soboty biorę sterydy znowu i doxy, mam ropny katar, głowa boli, słabo słyszę na ucho, mam spuchnięte dziąsła po lewej i policzek tak, że fałd aż wygładzony, wyrostek jarzmowy ciężko wymacać i ogólnie mam dosyć. Co mam zrobić? Maltretować dalej laryngologa czy dentystę? Powinnam powtórzyć to TK raczej, prawda? Mam dosyć antybiotyków i tego bólu, bo praktycznie od 2 lat nie mogę jeść w ogóle po tej stronie i bez ketonalu forte nie wychodzę z domu.

no access

Access to the content of the website only for logged in doctors

LOGIN