Droga donikąd.
197
PsychiatriaSeksuologiaUrologiaChoroby wewnętrzneEndokrynologiaMedycyna rodzinnaAlergologiaFarmakologia klinicznaNeurologia
Problem kliniczny
Wiem, że to jest kolejny wątek o tematyce mojego zdrowia, który otwieram na tym forum, ale szukam ratunku, gdzie mogę. Chcę znaleźć osoby, które mogłyby zaproponować alternatywną drogę postępowania, gdyż narazie standartowa droga leczenia prowadzi donikąd.
Obecnie mam 35 lat. Problemy " z głową" zaczęły się u mnie już w wieku 12-14 lat. Zaczęło się wszystko od tego, że zacząłem mieć nienormalne myśli dotyczące tego, że ten świat nie jest prawdziwy, że żyję w matriksie, że mogę zrobić krzywdę rodzicom. Myśli były bardzo natrętne i nie dawały długo mi spokoju. Były też nawracające wyobrażenia o scenach erotycznych z rodzicami, nieprzyjemnych odczuć, jak na przykład wrażenie, że mam cięte nożem ręce. Nie mogłem się tych wyobrażeń pozbyć.
Dolegliwości nieco złagodniały na pierwszych latach studiów. Potem uderzyły z impetem. Przybrały obraz nadmiarnego skupiania się na wrażeniach czuciowych, słuchowych i wzrokowych. Podczas chodzenia zwracałem nadmierne wrażenie na chwiejność obrazu, co doprowadzało do bólu głowy. W ciemności skupiałem się na tym, że im dłużej jestem wpatrzony na źródło światła, tym obraz staje się coraz bardziej rozmyty, miałem problemy z czytaniem przy nieco gorszym świetle.
Wtedy poszedłem do lekarza psychiatry, który postawił rozpoznanie nerwicy natręctw. Włączono mi do leczenia paroksetynę w dawce 20mg/doba. Czułem się bardzo przyjemnie przy początku przyjmowania tego leku, po kilku miesiącach zacząłem normalnie chodzić i zniknęły natręctwa nt doznań wzrokowych i czuciowych.
Na początku brania SSRI nie odczuwałem istotnego pogorszenia się funkcji seksualnych, oprócz nieco zmniejszonego czucia w penisie. Natomiast, patrząc wstecz, widzę, że po 2-3 latach stosowania czucie w penisie zaczęło się pogarszać, co zbagatelizowałem.
W tamtym okresie ostawienie paroksetyny wywoływało ponowne zaostrzenie się lęków na temat tego, że zwariuję i dotkną mnie jakieś nadprzyrodzone zjawiska.
Miałem kolejno stosowane leki z grupy SSRI i SNRI m.innymi: paroksetyna, wenlafaksyna, fluwoksamina.
Co z biegiem lat zauważyłem? Zauważyłem, że bez leków antydepresyjnych zaczynam popadać w stupor, spowolnienie myślenia, tracę napęd do działania i myślenia. Zauważyłem, że stopniowo, by takiego uczucia się pozbyć musiałem stosować coraz większe dawki leków. Np jeżeli na początku stosowania wenlafaksyny na dawce 75mg/doba miałem dobry napęd psychoruchowy, to po kilku latach dopiero na dawce 150mg/doba mogłem wyjść z tego uczucia dysforii, anhedonii i apatii.
Z biegiem lat zaczęły coraz bardziej dawać o sobie znać działania uboczne ze strefy seksualnej. Po 10 latach stosowania antydepresantów, będąc w trakcie
Treść została skrócona. Zaloguj się, aby zobaczyć pełną treść.
Ten post ma 197 komentarzy. Zaloguj się, aby je przeczytać i dołączyć do dyskusji.
