Szczepionki utracone miliony bezradny min Niedzielski, koszty lockdownów
0
cytat z "DoRzeczy"
Szczepionki
Jako się rzekło powyżej, po pierwsze, nakupiliśmy tego bez sensu i mamy w magazynach ciężkie miliony niezdatnych szczepionek, wiele jeszcze ważnych, ale bez zapotrzebowania, i jeszcze idzie do nas 67 mln zamówionych. I będą szły zgodnie z kontraktem do 2024 r. włącznie. Co mało śmieszne, przestaniemy odbierać zgodnie z kontraktem następne dostawy w roku, kiedy skończą się badania kliniczne wielu wersji szczepionek. Piszę na okrągło, bo danych nie uświadczysz, kto by się tam chciał chwalić takim blamażem. Pokażmy tyle, co wiemy: do końca 2021 r. mieliśmy zamówionych 85 mln dawek, z czego domówiliśmy w grudniu 2020 r. 25 mln – właściwie nie wiadomo po co. W sumie do marca 2022 r. zamówiliśmy ponad 272 mln dawek, też nie wiadomo po co. Za te, o które walczy Niedzielski, żeby nie przyjechały, trzeba będzie zapłacić 6 mld zł, co daje 89,50 zł za dawkę. Nie wiadomo, ile zalega, ile jest przeterminowanych, i trudno obliczyć całkowity koszt wpadki, ale mówimy o ciężkiej wtopie publicznych pieniędzy. Myślę, że tak z drugie tyle spokojnie leży w magazynach i się przeterminuje. Musi być tego sporo, bo media w tej sprawie nabrały wody w usta. W dodatku kupiliśmy i wmusiliśmy ludowi nieprzebadany preparat, i to genetyczny. Główny problem ze szczepionką mRNA polega na tym, że kilka lat przed naszą pandemią została ona wywalona do kosza. Współtwórca tej technologii, Robert Malone, od początku odradzał jej użycie, szczególnie wobec dzieci. Nic to nie pomogło. Tak jak w przypadku laureata Nagrody Nobla z medycyny, Kary’ego Mullisa, który stwierdził jeszcze przed pandemią, że jego technologia PCR nie nadaje się do testów infekcji dróg oddechowych. I co z tego – stała się wkrótce złotym standardem i testy orzekały z dochodzącym do 70 proc. błędem pozytywnych wyników o chorobie, szczególnie u cudu tej pandemii – ludzi bezobjawowych. Czemu wywalono szczepionki mRNA na śmietnik i nawet nie podawano ich śmiertelnie chorym i zwierzętom? Głównym problemem była biodystrybucja, czyli to, że odwrotnie do standardowych szczepionek ta mRNA nie pozostawała w przedramieniu po ukłuciu, ale jej ślady generowanego przez stransfekowaną komórkę białka kolcowego znajdują się w całym ciele. Organizm rozpoznaje takie białko jako patogen i atakuje różne organy, chcąc bronić się przed obcym. Właściwie to nie wiadomo, po co zrobiono tę innowację – do tej pory wstrzykiwano albo sztucznego wirusa, albo osłabionego i organizm reagował immunologicznie. A tu postawiono z wdziękiem, że po co wstrzykiwać jakieś białko kolcowe, skoro można tak genetycznie zmodyfikować komórki, że same je stworzą. To wszystko prowadzi do tego, że miliony Polaków nie dość, że zaciągnęły dług kwarantannowy na wiele lat, to jeszcze teraz dobijają ich szczepionki o działaniu, którego wciąż się uczymy, a nauka ta jest gorzka. Mamy wysyp jakichś choróbsk, i to w grupach dotąd nieobecnych – z takimi chorobami jak zapalenie mięśnia sercowego czy zakrzepica. Szczególnie widać to wśród dzieci i zdrowej młodzieży. To będzie dług zdrowotny, za który rachunki będą wystawiane służbie zdrowia jeszcze przez wiele lat. Niestety, trudno policzalne, gdyż – nie wiadomo czemu – nikt w Polsce nie prowadzi badań, jaka jest frakcja w tym nagłym wysypie chorób osób zaszczepionych.
Koszty lockdownów
W świetle badań jeszcze sprzed pandemii, a potwierdzonych w czasach zarazy, nie było żadnych dowodów na to, że „distancing”, a już szczególnie lockdown mają jakieś hamujące działanie na transmisję wirusa. To było wiadomo każdemu, kto podejmował te decyzje. Zamknięcie gospodarki kosztowało nas „helicopter money” w postaci tarcz – co prawda, później bardziej precyzyjnych. Widać jednak po wykresach, że lockdowny nie powodowały obniżenia krzywej zakażeń, wprost przeciwnie. W ramach ich nakładania transmisja wirusa wzrastała. Ostatnio miałem u pewnego znanego blogera dyskusję na temat pieniędzy na covidowe tarcze. Tak wyszło, że w sumie poszło na to 250 mld zł. No, kupa kasy. Mój interlokutor zapewniał mnie, że wszystko poszło dobrze i że to było dobrze zorganizowane. Ale to nie ma nic do rzeczy. Rząd odrąbał zdrową rękę, a potem najął fachowców do zrobienia kosztownej i niezbyt funkcjonalnej protezy. Tymczasem nie trzeba było ucinać ręki, bo – wedle badań – nie miało to żadnego sensu. Jesienią w Izraelu przeprowadzono badania wyliczające skuteczność progu opłacalności lockdownów i wyszło, że ratowały one 1,5 życia dziennie, jednak koszty lockdownu przynosiły ofiary tego rozwiązania w postaci 30 zgonów dziennie. Jest taki moment w filmie „Big Short”, kiedy Brad Pitt mówi do
Treść została skrócona. Zaloguj się, aby zobaczyć pełną treść.
