Właśnie życie mi udowodniło, że jestem głupi.
94
Problem kliniczny
Przez kilkanaście lat najpierw do Poradni Zdrowia Psychicznego, a potem do mojego gabinetu przychodziła do mnie pacjentka ze zdiagnozowanym upośledzeniem umysłowym umiarkowanym. Na wizyty przyjeżdżały zawsze z matką. W czasie spotkania mówiła głównie matka, opowiadała, że pacjentka jest niesamodzielna, wymaga pilnowania we wszystkim, nie zostaje nigdy sama, nie nadaje się z przyczyn oczywistych do pracy. Przedstawiała kolejne zaświadczenia od tej samej psycholog, w którym badany skalą Wechslera iloraz inteligencji oscylował koło 45. Pacjentka na wizycie zwykle unikała kontaktu wzrokowego, odpowiadał półsłowkami. Matka tłumaczyła ją, że ona jest tak bardzo wstydliwa, boi się obcych, wszędzie musi być z matką, nawet na badaniu u psychologa, niechętnie wychodzi z tego powodu z domu.
Ode mnie pacjentka dostawała jedynie hydroksyzynkę na spanie. Zgłaszały się z matką co 4-6 miesięcy, głównie po to by się pokazać i mieć wpis w dokumentacji, a co 2 lata dostać papiery do wniosku o rentę socjalną.
Spójne? Logiczne? Przez kilkanaście lat wydawało mi się, że
Treść została skrócona. Zaloguj się, aby zobaczyć pełną treść.
Ten post ma 94 komentarzy. Zaloguj się, aby je przeczytać i dołączyć do dyskusji.
